brzozowy lasek

 Ten dzień był jednym z cieplejszych. Wiatr wiał delikatnie, niosąc przyjemną świeżość. W szkole otwarto większość okien, by orzeźwić przestrzeń w starych murach. I chyba tylko dwie osoby nie były zachwycone tym faktem.
Aleksander zerwał się nagle od stolika, który zajmował na stołówce i ze złością zamknął kilka najbliższych mu okien. Trzaskał nimi tak mocno, że kilku uczniów odwróciło się ze zdziwieniem w jego stronę, jednak szybko wrócili do swoich zajęć, kiedy rzucił im ostrzegawcze, nieprzyjemne spojrzenie.
Rzeczą, która tak bardzo go irytowała wcale nie była wiosenna pogoda, a dźwięki dochodzące z zewnątrz. Od rana huczały mu w głowie piły tnące drewno gdzieś nieopodal. Drażniła go ciągłość ich warkotu. Przez ten hałas nie potrafił nawet cieszyć się kawą.
Siedzący obok niego chłopak utkwił wzrok w świecie za szybą. Przyglądał się uważnie powoli zmniejszającej się plamie zieleni w oddali. Patrzył na każde jedno drzewo, które waliło się na ziemię. Kompletnie zapomniał o leżącym przed nim makaronie, choć był to jego ulubiony.
— Ludzie są bezczelni — mruknął cicho.
Aleksander spojrzał na niego pytająco. Zgadzał się z tym stwierdzeniem, jednak nie rozumiał, dlaczego padło z jego ust właśnie teraz.
— Wydaje im się, że wszystko należy do nich. Kto dał im prawo do takiego myślenia? Kto pozwolił im niszczyć świat dla chciwości?
— Ty też jesteś człowiekiem, William — odparł od niechcenia Aleksander, biorąc kilka łyków kawy.
— Ale nie chcę nim być. Brzydzę się ludzkością.
— Więc czym chciałbyś być?
— Zawsze podziwiałem driady. Gdyby tamten lasek należał do nich, nie pozwoliłyby go wyciąć — westchnął ciężko.
Aleksander prychnął cicho.
— Więc chodzi ci o te kilka brzóz za szkołą?
— To, że ludzie potrafią wycinać drzewa nie znaczy, że mają prawo to robić.
— Mało ci drzew na tej wyspie? Ponad połowa tego terenu to lasy.
William poprawił się na krześle, nachylając bliżej siedzącego na przeciw chłopaka, chcąc wyrazić swoją irytację.
— Ale ja lubiłem ten jeden, konkretny lasek.
Aleksander przewrócił oczami.
— Czuję się, jakby ktoś zabrał mi cząstkę mnie — kontynuował ciemnowłosy, coraz bardziej się emocjonując. — Nigdy nie czułeś się związany z żadnym miejscem? Nie czułeś się, jak całe twoje życie prowadziło do tego, byś mógł się znaleźć właśnie tam?
Przytaknął lekko.
— Kiedyś, z jednym.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Why?

To wszystko dzięki Gosi

Archiwum

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.