Ostatnie Dni Wakacji

Ostatnie dni wakacji zawsze są zupełnie inne, niż pozostałe dni wolne. Sierpniowe słońce pozwala jeszcze przez jakiś czas nacieszyć się latem, jednak w powietrzu unosi się dziwna nostalgia. Xiao czuł ją bardzo wyraźnie i właśnie z tego powodu jego luźna improwizacja dźwięków na ukulele brzmiała nieco smutno. Nigdy nie mógł pogodzić się z uciekającym czasem. Odkąd pamiętał, starał się łapać każdą chwilę, ale ciężko było żyć nią w pełni, gdy z tyłu głowy tkwiła świadomość o jej ulotności. W ostatnie dni wakacji ta myśl go przytłaczała. Nie potrafił korzystać w pełni z tego, co oferował mu wolny czas. Za bardzo przejmował się kolejnym, nadciągającym rokiem szkolnym. A przecież już tak niewiele mu tego zostało. Niewiele lat nauki, jeszcze mniej wakacji. Tymczasem świat nieustannie czekał, aż chłopak go odkryje. Teraz, póki jeszcze ma w sobie nastoletni zapał, dziecięcą wrażliwość oraz ciekawość, która pchała go ku nowym doświadczeniom.
— Yōkai — mruknął cicho, odkładając na bok instrument. — Co byś zrobił, gdyby świat miał się jutro skończyć?
Spojrzenie Xiao powędrowało ku oczom ciemnowłosego, jednak te nawet na chwilę nie uniosły się znad tekstu, który czytał. Nie spodziewał się, że mogłoby być inaczej, jednak coś sprawiało, że zakuło go w sercu.
— Skończyłbym czytać — odparł, niespiesznie przewracając stronę. — Bo to całkiem dobra książka.
Oczywiście nie takiej odpowiedzi oczekiwał Xiao, przez co rozczarowany westchnął cichutko, zaraz odwracając się w stronę siedzącej po jego drugiej stronie dziewczyny.
— A ty, Zoe? Co byś zrobiła?
— Napadłabym na bank. Tak dla idei. — Wzruszyła ramionami.
— Jesteście do kitu. — Stwierdził, choć oczywiście nie mówił szczerze. Bardzo lubił swoich przyjaciół, ale w tej chwili był nieco... sfrustrowany. Lekko zrezygnowany ułożył głowę na kolanach Yōkaia, jak to zwykł robić, gdy chłopak czytał, powoli godząc się z myślą, że kolejny wolny dzień upłynie na leżeniu w trawie. I właśnie wtedy ciemnowłosy odłożył książkę na bok, spoglądając na niego szarymi oczami.
— Co się dzieje, Xiao?
Nie do końca wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie. Czuł się po prostu źle. Jakby coś rozdzierało go od środka. Potrzebował coś zrobić. Coś innego, niż siedzenie w miejscu i czekanie, aż zastanie ich rok szkolny. Lubił leżeć tak, jak teraz, ale nie mógł. Nie mógł, choć bardzo chciał zrelaksować się tak, jak Yōkai i Zoe.
— Chciałbym jeszcze zrobić coś ciekawego, zanim znowu moim największym marzeniem będzie powrót do łóżka. Bo w rzeczywistości, jaką narzuca szkoła, nie ma miejsca na zabawę, ani marzenia i mam dość myślenia o tym, co czeka mnie we wrześniu. Został nam tylko tydzień. Wykorzystajmy go jakoś.
Ostatnią rzeczą, jaką zrobili w te wakacje, było spełnienie marzenia Xiao. Nie wiedzieć czemu, całe życie je odwlekał, a przecież było na wyciągnięcie ręki. Noc spędzona pod gołym niebem — pozornie tak mała rzecz, a obudziła w sercu chłopaka tyle radości. Podwórko przed domem Zoe sprawdziło się równie dobrze, co łąka, a liczne warstwy koców prawie dorównywały biwakowym materacom, których nie mieli. Nawet pogoda stanęła po ich stronie, odsłaniając migoczące na niebie gwiazdy. W sierpniu czasem można było dostrzec, jak pojedyncze przecinają niebo i to właśnie ich wypatrywał. Kilka z nich udało mu się dostrzec, choć były o wiele bardziej subtelne, niż się tego spodziewał. W końcu miał też okazję, by pokazać przyjaciołom gwiazdozbiory, przy okazji opowiadając o związanych z nimi legendach. Gdy zasnęli, on jeszcze długo wpatrywał się w górę. Widział pewien rodzaj magii w tych migoczących, oddalonych o miliony lat świetlnych światełkach. Patrząc na nie uświadamiał sobie, jak mały jest, w porównaniu do otaczającego go świata. Wiele osób taka myśl przeraża, jednak Xiao czasem lubił przypomnieć sobie, jak niewiele znaczy. Wtedy problemy przytłaczały go nieco mniej. Zdawały się być nieistotne, tak jak on sam. Dzięki temu było mu lżej.
Nagle niebo pojaśniało. Przecięła je długa, jasna linia, która zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Była jednak o wiele wyraźniejsza i dłuższa od pozostałych tej nocy. Chłopak wciąż miał w sobie duszę dziecka, więc nie zastanawiając się nawet przez chwilę, pomyślał życzenie. Życzył sobie, by nigdy nie zapomnieć tej chwili. Całym sercem pragnął pamiętać ten delikatny wiatr we włosach, przyjaciół u jego boku, zapach trawy i ten przepiękny rozbłysk na niebie, na który czekał od piętnastu lat.
Piękne wspomnienia potrafią być zgubne. W szarości codziennego dnia niewiele jest chwil takich, jak te, które wspominamy. Spełnienie marzenia było cudownym uczuciem, jednak tylko przez pierwsze kilka dni. Później Xiao nie miał już za czym gonić. Nie do końca wiedział, czego chciałby teraz od życia. Jego myśli wypełnił pewnego rodzaju lęk, że utracił coś ważnego. Coś, co nigdy nie wróci, przez co już zawsze będzie pusty. I patrząc wstecz na momenty takie jak tamto, zdawało mu się, że już nigdy nie będzie tak szczęśliwy, jak wtedy.
— Czasem dobrze jest tęsknić, Xiao. Wtedy wiesz, co naprawdę jest dla ciebie ważne — stwierdziła Zoe, gdy opowiedział jej o swoich przemyśleniach. — Na świecie jest jeszcze wiele niesamowitych rzeczy, które możesz zobaczyć. A ty masz to szczęście, że widzisz świat z innej perspektywy.
— Chyba nie rozumiem.
— We wszystkim widzisz coś pięknego. Zawsze ci tego zazdrościłam — uśmiechnęła się słodko — I jesteś syrenką. Świat oferuje ci więcej, niż mi, czy Yōkaiowi. On nie kończy się na spadającej gwieździe. Pod wodą na pewno kryje się coś wartego zobaczenia.
— Chciałbym zobaczyć rafę koralową w Australii — odparł po niedługiej chwili namysłu.
Tęsknota jest potrzebna. Niekoniecznie ta za ludźmi, ale za miejscami i rzeczami. Przypomina, za jakie chwile lubimy życie i do czego powinniśmy dążyć. Życie byłoby niezwykle puste, gdyby niczego nostalgicznie nie wspominać. I gdyby nie to, nie byłoby skąd czerpać nowych marzeń.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Why?

To wszystko dzięki Gosi

Archiwum

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.